Po lekturze licznych sprawozdań nauczycieli pod których kierunkiem uczniowie przygotowywali wzajemne nauczanie, chcę zwrócić uwagę na jedną z istotnych kwestii związanych z tym zadaniem, która często umyka uczniom, a może i nauczycielom. Uczniowie planują proces nauczania. Starają się, by ich propozycja była atrakcyjna i spodobała się rówieśnikom, a także opiekunom SKN-ów. W tym dziele osiągają sukcesy; potrafią zadowolić, a nawet zachwycić klienta.

 

Następnie przystępują do sprawdzianów zakładając, że to on pokaże, czy nauczyli skutecznie. To, co umyka jest odpowiednikiem praktyki pedagogicznej realizowanej podczas powtórzeń materiałów. Powtórzenie jest bowiem ostatnim momentem, by ocenić na ile proces nauczania – uczenia się był skuteczny. Jednocześnie jest jeszcze czas na dopowiedzenie tego, co miało prawo umknąć zarówno uczniom, jak i nauczycielom; na wyjaśnienie tych kwestii, które okazały się nadal wątpliwe. Mamy możliwość skonstatować co nie utrwaliło się wystarczająco, jak można zrobić coś lepiej, prościej, skuteczniej, w inny sposób, innymi środkami lub metodami. 

 

Nauczyciel planuje lekcje powtórzeniowe w taki sposób, by uzyskać informację czy faktycznie nauczył. Istota takiego sprawdzenia, a często - uzupełnienia brakujących elementów w zakresie wiedzy i umiejętności, ma także aspekt psychologiczny, ważny dla obu stron procesu dydaktycznego – daje poczucie bezpieczeństwa. Czym bowiem jest sprawdzian? Zapewne nie zabawą w myśliwego (nauczyciela) zastawiającego wymyślne pułapki na nieświadomą ich zwierzynę – uczniów.

 

Raczej odpowiednikiem zawodów sportowych - święta, podczas którego trener i jego zawodnicy, śledząc efekty treningu, mają wyjątkową sposobność odczucia satysfakcji z dobrze wykonanej, wspólnej pracy. To czas na nagrodę za profesjonalne podejście do tej pracy. Nie jest zatem dobrze, gdy sprawdzian nie daje takiej radości. Ale nawet najlepsi zawodnicy nie chcieliby wystąpić na zawodach jeśli, w poprzedzających je próbach, nie uzyskują wyników na miarę swych oczekiwań i ambicji. Frustracja wywołana porażką zniechęca. Wystarczy wszak potrenować jeszcze dłużej poszukując, przy okazji, innych pomysłów na osiągnięcie zamierzonego celu. Warto zaplanować sposób uzyskania informacji zwrotnej na temat tego, czy jesteśmy już gotowi na sprawdzian. Czy będzie on właściwym akordem finalnym i dodatkowo zmotywuje nas do dalszej nauki. Pomysłów  poszukiwania odpowiedzi na pytanie „czy skutecznie nauczyliśmy?” - nigdy dosyć. Ten etap procesu wzajemnego nauczania powinien pojawić się pomiędzy samym nauczaniem, a sprawdzianem. Jeśli okaże się, że nasi uczniowie nie są jeszcze gotowi na odnoszenie sukcesu - sprawdzianu robić nie warto, trzeba jeszcze potrenować. Uczyć bowiem należy po to, aby nauczyć. Sprawdzian to dowód radosny tej tezy – nigdy przeciwnie.

 

Jerzy Kielech